Przedwczoraj około godziny 16.30 przyjęto zawiadomienie o niepokojących odgłosach, dochodzących z naczepy tira, który wjechał na teren jednej z firm w Gliwickiej Strefie Ekonomicznej.
Ze zgłoszenie do WCPR-u wynikało, że do jednego z magazynów w rejonie ul. Einstaina podjechał pojazd ciężarowy. Plandeka naczepy, zgodnie z przepisami, była zaplombowana, a ze środka słychać było odgłosy rozmów. Transport przyjechał z Rumunii. Patrol policji stwierdził, że wewnątrz może być kilka osób. Nie zdecydowano się od razu otwierać plandeki, lecz wezwano posiłki, by prawidłowo zabezpieczyć interwencję.
Ustalenia z kierowcą nie były możliwe, gdyż obywatel Rumunii nie mówił ani po polsku, ani po angielsku. Po otwarciu naczepy ujawniono siedmiu mężczyzn. Ludzie ci byli bardzo zmęczeni i odwodnieni. Zostali najpierw sprawdzeni pod względem posiadania ewentualnych niebezpiecznych przedmiotów, a następnie napojeni. Do jednego z imigrantów wezwano pomoc lekarską z uwagi na to, że uskarżał się na ból w klatce piersiowej i duszności.
Niektórzy z nielegalnie przekraczających granicę mówili po angielsku i tłumaczyli, że celem ich podróży z Rumunii była Francja, a dokładnie Paryż.
Mężczyźni jechali ukryci w naczepie 15 godzin, w ogromnym upale, aż do momentu ujawnienia.
Przemytnicy pobierają od takich osób nawet po 2 tys. euro. W tej sprawie wszystkie okoliczności wyjaśnią funkcjonariusze straży granicznej i to oni zajmą się teraz dalszą procedurą deportacji.