W pierwszej połowie meczu rozgrywanego 5 lutego Tauron GTK toczył u siebie wyrównany pojedynek z przeciwnikiem. Po przerwie PGE Spójnia Stargard doprowadziła do efektownego zwycięstwa.
Przebieg meczu
Pierwsze akcje pojedynku należały do podkoszowych obu zespołów, Murphy'ego i Bensona. Potem ofensywa drużyn nabrała rozmachu. Końcówka tej kwarty należała do gospodarzy. Drogę do kosza znalazł Murphy, a Richardson popisał się skuteczną dobitką (21:18).
Na początku drugiej odsłony do remisu doprowadził Mathews, a po chwili PGE Spójnia objęła prowadzenie. Gdy różnica punktów sięgnęła ośmiu „oczek”, trener Maro Kovčik poprosił o przerwę na żądanie. Gliwiczanie próbowali odrabiać straty, ale nadal lepiej na parkiecie prezentowali się stargardzianie. W końcu miejscowi złapali odpowiedni rytm i po kolejnej udanej akcji Murphy'ego i dwóch trafieniach z półdystansu Rowlanda o chwilę rozmowy ze swoimi zawodnikami poprosił Sebastian Machowski. Po wznowieniu gry z dystansu trafił Clarke, ale odpowiedź Tauron GTK była równie imponująca. Na koniec kwarty z dystansu przymierzył także Richardson (42:46) i sprawa zwycięstwa nadal była otwarta.
Druga połowa to już popis PGE Spójni, która systematycznie powiększała prowadzenie, odskakując nawet na 17 punktów różnicy (60:77). Gliwiczanie próbowali szarpać, ale nie potrafili zaliczyć skutecznej serii, a pojedyncze akcje nie były w stanie wprowadzić zdenerwowania w szeregi gości. Po akcji 2+1 Ryżka i dwóch skutecznych rzutach wolnych w wykonaniu Skificia było tylko 72:83, ale po chwili Grudziński także wykorzystał dwa rzuty wolne, a celne trafienia zza łuku zaliczyli Mathews i Fortson, co pozwoliło stargardzianom osiągnąć najwyższe prowadzenie w meczu (72:91). Usatysfakcjonowani przyjezdni w końcowych minutach spuścili z tonu i to pozwoliło gliwiczanom zmniejszyć rozmiary porażki. Ostatecznie Tauron GTK przegrał różnicą 12 „oczek” (83:95).
Kolejny mecz gliwiczanie zagrają dopiero 2 marca w Gdyni z Suzuki Arką.