GTK po raz trzeci w tym sezonie wygrywa na wyjeździe.
Podopieczni Matthiasa Zollnera zagrali świetną czwartą kwartę, dzięki czemu nadal pozostają w grze o play off. Do zwycięstwa z Pszczółką Start Lublin gliwiczan poprowadził Jordon Varnado, który zdobył 23 punkty i zebrał 6 piłek.
Po trzech kolejnych porażkach GTK musiało powalczyć o komplet punktów, jeśli chciało jeszcze włączyć się do walki o play off. Zadanie nie należało do łatwych, bo zespół Matthiasa Zollnera grał w Lublinie, gdzie jeszcze nigdy w historii nie wygrał. Trener gliwiczan próbował zaskoczyć rywala i od pierwszych minut desygnował do gry ustawienie z wysokim składem. Jordon Varnado rozpoczął na pozycji niskiego skrzydłowego, a w roli podkoszowych na parkiecie pojawili się Mario Delas i Szymon Szymański.
Początek był obiecujący, ale w pewnym momencie GTK kompletnie się zatrzymało. Niedokładne rozegranie i proste błędy powodowały, że kolejne akcje w ataku kończyły się niepowodzeniem. Miejscowi nie grali rewelacyjnie, ale mozolnie odrabiali straty. Skutecznie zaczął prezentować się Franke, który zdobył pięć kolejnych punktów dla swojego zespołu, a kiedy Roman Szymański wykorzystał dwa rzuty wolne, Pszczółka Start po raz pierwszy w tym meczu wyszła na prowadzenie (14:13). Ostatnie punkty w tej kwarcie zdobył po kontrze Thomas Davis.
Niemoc gliwiczan trwała także w kolejnej odsłonie. W ataku GTK panował chaos, a indywidualne akcje nie pozwalały mieć nadziei na skuteczną pogoń. W dodatku gliwiczanie spudłowali trzy kolejne rzuty wolne i stracili szanse na zbliżenie się do rywala. Pszczółka Start schodziła na przerwę z zapasem dziewięciu "oczek" (38:29), choć sama nie wystrzegła się sporej liczby błędów.
W drugiej połowie lublinianie odskoczyli gościom, aż wreszcie ci poprawili grę w defensywie, co pozwoliło im wyprowadzać szybkie ataki. Po serii trzech kolejnych udanych akcji drużyny Matthiasa Zollnera o przerwę na żądanie poprosił David Dedek. Nic to jednak nie zmieniło, bo gliwiczanie kontynuowali swoją pogoń. Varnado zdobył w pojedynkę siedem kolejnych punktów i doprowadził do wyniku 46:44. Serię przyjezdnych przerwał dopiero Searcy, ale potem akcją 2+1 popisał się Gołębiowski, a Varnado wykończył kontrę i wyprowadził swój zespół na prowadzenie (48:49). W odpowiedzi zza łuku przymierzył Dziemba, ale po drugiej stronie parkietu taki sam rzucił trafił Bogues. Finisz tej kwarty należał jednak do miejscowych (59:52).
Gliwiczanie nie zamierzali odpuszczać i po dobrym początku ostatniej odsłony niwelowali straty, doprowadzając do remisu. Zwycięstwo GTK przypieczętował Persons, a w ostatnich sekundach na parkiecie zdążył się pojawić Mateusz Staniczek i zadebiutować w rozgrywkach Energa Basket Ligi.