Domowe spotkania Ruchu Chorzów będą odbywać się na stadionie w Gliwicach. Dlaczego Ruch nie będzie mógł podejmować przeciwników na własnym obiekcie?
Niebezpieczna sytuacja na stadionie Ruchu
Ruch nie może grać na własnym stadionie. Konieczność gry poza własnym obiektem kojarzy się z niespełnieniem wymogów licencyjnych czy też po prostu remontem stadionu. W Chorzowie wydarzyło się jednak jeszcze coś innego. Doszło do wykrycia usterki zagrażającej bezpieczeństwu piłkarzy i kibiców. Krótko mówiąc, mamy do czynienia z pęknięciem podstawy wieży oświetleniowej.
Sytuacja ta pokazuje, że czasem są rzeczy, na które zwyczajnie nie da się przygotować. Dość powiedzieć, że stadion przy ulicy Cichej zamknięto 16 stycznia. Trzeba było więc działać bardzo szybko i ostatecznie stanęło na tym, że piłkarze Ruchu będą gościć swoich rywali w Gliwicach.
Ostatecznie można jednak powiedzieć, że wszystko skończyło się pozytywnie, ponieważ Ruch zawarł umowę z Piastem (poddzierżawa Stadionu Miejskiego w Gliwicach). Choć z drugiej strony niektórzy mogą mieć wątpliwości co do pozytywnego zakończenia tej historii. W końcu chorzowski klub walczy o awans do Ekstraklasy.
Walka o awans
Kibice z pewnością mają swoje przemyślenia i to samo można powiedzieć o zakładach bukmacherskich. Najlepsi bukmacherzy w Polsce opierają swoje analizy na wielu czynnikach, a ich przewidywania są godne zaufania.
Oczywiście utrata domowego boiska może wpłynąć na wynik rozgrywek. Gdyby kogoś interesowały kursy od czołowych ekspertów bukmacherskich przede wszystkim warto spojrzeć na ranking bukmacherów 2023. W końcu najlepiej typować tam, gdzie oferta jest najciekawsza.
Gracze powinni też pamiętać o tym, że oferty potrafią szybko się zmieniać. Bukmacherzy robią wiele, aby zaspokoić oczekiwania najbardziej wymagających typerów.
To nie to samo
Wspomniane wątpliwości mogą dotyczyć choćby tego, że granie spotkań w Chorzowie było kategorycznie zabronione. Rzecz jasna można opowiadać o tym, że oba miasta dzieli niewiele ponad 20 km, ale to mimo wszystko cały czas nie jest to samo. Swojego stadionu nie da się w żaden sposób zastąpić.
Choć historia zna też takie przypadki, gdzie granie na obcym stadionie zdaje się nie przeszkadzać. Przykładu nawet nie trzeba szukać – wystarczy spojrzeć na losy Warty Poznań. Dla klubu (i w ogóle dla ligi) brak odpowiedniego stadionu Warty jest sporym minusem, ale na gruncie sportowym zespół radzi sobie naprawdę dobrze. Poznańska drużyna jest przykładem tego, że pieniądze to nie wszystko.
Nie sposób też nie odnieść się do tego, że murawa w Gliwicach prezentuje się źle. Świetnie było to widać podczas pierwszej tegorocznej kolejki Ekstraklasy, kiedy Piast podejmował Jagiellonię. Naturalnie można opowiadać o spotkaniu rozgrywanym w końcówce stycznia, ale nie zapominajmy o tym, jak przedstawiają się realia. Pierwsza kolejka Ekstraklasy rozgrywana jeszcze w styczniu to nie jest norma, ale wznowienie zmagań na początku lutego już tak.
Sytuacja Piasta
Jakkolwiek to zabrzmi, obiekt w Gliwicach będzie musiał sporo wytrzymać. Poza tym nie sposób nie nawiązać do sytuacji Piasta. Zły stan murawy może wpłynąć na to, co będziemy widzieć w trakcie pojedynków podopiecznych Aleksandara Vukovicia.
Często mówi się o tym, że murawa jest taka sama dla obu zespołów, ale taka wypowiedź zakłamuje to, z czym można się zetknąć. Z pełnym przekonaniem można powiedzieć, że zły stan murawy sprzyja słabszej ekipie. Na gorzej przygotowanym boisku łatwiej się bronić. Nie sposób też nie wspomnieć o realiach, z jakimi styka się Piast. Przyzwyczailiśmy się do tego, że gliwiczanie są częścią Ekstraklasy. Można wręcz stwierdzić, że w ostatnich latach drużyna z Gliwic zadomowiła się w szeroko rozumianej czołówce. Niemniej sport jest nieprzewidywalny i na teraz Piast Gliwice jest poważnie zagrożony spadkiem. Do końca sezonu jeszcze daleko, ale kiedy klub znajduje się w strefie spadkowej (czy nawet tuż nad tą strefą), trudno zachować spokój – choć bez wątpienia by się przydał.
Do tego można jeszcze dodać, że zdecydowano się na kontrowersyjny ruch, czyli zwolnienie Waldemara Fornalika. Trener Fornalik odpowiadał za ostatnie sukcesy Piasta i wydaje się, że nie dano mu szansy na wyjście z kryzysu. Panuje też pogląd (potwierdzony wynikami), że były trener Piasta potrafi bardzo dobrze przepracować okres przygotowawczy. Zresztą najlepiej po prostu spojrzeć na ostatnie wyniki gliwickiej ekipy w rundach wiosennych. Z drugiej strony jednak niejednokrotnie słyszy się o tym, że pewna formuła się wyczerpała.
Na miejscu Waldemara Fornalika pojawił się Aleksandar Vuković (https://mojegliwice.pl/i,zmiana-trenera-w-piascie-gliwice,200274,829471.html). Trener, którego mogliśmy kojarzyć wyłącznie z pracy w Legii. Wydaje się też, że Vuković wciąż nie jest do końca zweryfikowany jako trener. Oczywiście można mówić o wyciągnięciu Legii z gigantycznego kryzysu, jaki miał miejsce w ubiegłym sezonie, ale też wszyscy pamiętamy, co się działo w warszawskim zespole. Trudno było rozmawiać o jakiejkolwiek stabilizacji.
Różne cele i wspólny problem
Pewne jest, że kibice przychodzący na stadion w Gliwicach nie będą narzekać na nudę. Na fanów czeka potężna dawka futbolu. Na koniec dla kibiców najważniejsze jest jednak to, czy ukochana drużyna odniesie sukces. W obu przypadkach mogą pojawić się z tym problemy – walka o awans bez meczów u siebie i na nie najlepszej murawie to nie są okoliczności sprzyjające. To samo można też powiedzieć o walce o utrzymanie, gdy murawa na własnym stadionie stanowi kłopot.
Kluby mają różne cele i wspólny kłopot, którym jest gliwicki stadion. Nie możemy jednak w tym wszystkim zapomnieć o najważniejszym – obie ekipy mają jakość, która daje podstawy sądzić, że postawione zadanie zostanie zrealizowane.